Komentarz Grzegorza Wiśniewskiego, CEO Soluma Group.
Wszyscy przechodzimy przyspieszony kurs ekonomii. Ci, którzy jeszcze tego nie wiedzieli, właśnie doświadczają, jak działa inflacja i… spekulacja. Ta druga jest prawdziwym problemem uderzającym w nasze portfele, mogącym mieć długofalowe skutki nie tylko dla przeciętnego Kowalskiego, ale też całej gospodarki. Mam apel do wszystkich spekulantów: jedzcie szybko, bo eldorado się kończy!
Jako przedsiębiorca doskonale rozumiem zasadę samoregulacji wolnego rynku. Gdy rośnie popyt, to rosną ceny – zwłaszcza, gdy podaż przestaje się wyrabiać. Z taką sytuacją mamy do czynienia od dobrych kilkunastu miesięcy i mam wrażenie, że właśnie nadchodzi jej apogeum.
Gdy stoję przy dystrybutorze na stacji paliw i widzę, że za litr benzyny muszę zapłacić ponad 8 złotych, to zastanawiam się, o co tutaj tak naprawdę chodzi? Nie trafia do mnie argument o drożejącej ropie – fakt, cena za baryłkę wzrosła o kilka dolarów, natomiast równolegle złotówka umocniła się do dolara, co powinno skompensować podwyżkę. Nic z tych rzeczy – spekulacja wymyka się prawom logiki.
Dokładnie tak samo jest w każdej branży. Obrodziło nam domorosłymi spekulantami, arcymistrzami biznesu, którzy chcą się szybko nachapać w myśl zasady „po nas choćby potop”. Nikt mnie nie przekona, że wzrost cen wielu usług o 50% w ciągu kilkunastu tygodni nie jest zagraniem czysto spekulacyjnym...
Żeby była jasność: rozumiem spekulantów. Klient płaci chore stawki? Trzeba korzystać. Jest to jednak bardzo krótkowzroczna praktyka, którą widywałem już wielokrotnie przy okazji różnych zawirowań rynkowych. Zawsze kończy się to tak samo: zmieceniem z planszy spekulantów, którzy zaczęli przeginać.
Jak bronić się przed spekulacją? Jedynym sposobem jest ograniczanie konsumpcji, czyli po prostu odcięcie spekulantów od worka z pieniędzmi. Zgodnie z zasadą cykli ekonomicznych, teraz czeka nas już tylko spowolnienie (może nawet recesja), które wymiecie z rynku najbardziej zachłanne firmy, w dodatku niewyróżniające się niczym, poza wysokimi cenami.
To będzie zdrowe, oczyszczające. Na rynku zostaną te przedsiębiorstwa, które nie traktują klientów jak chodzących bankomatów. Jeśli podniosły ceny, to z realistycznych pobudek, a nie dlatego, że mogły.
Wszystkim, którzy z przerażeniem obserwują niepohamowany wzrost cen zalecam po prostu spokój, nieuleganie presji ze strony spekulantów, a w miarę możliwości także bojkotowanie ich. Na pewno są firmy, z których usług korzystasz od dłuższego czasu, zachowujące się uczciwie, etycznie, utrzymujące ceny na akceptowalnym poziomie. Takie podejście warto doceniać i zostać przy takich firmach.