Rząd wycofał się z planów wprowadzenia pełnego oskładkowania umów cywilnoprawnych. Dzięki temu te formy zatrudnienia, krytykowane przez organizacje związkowe, pozostaną korzystniejszą alternatywą dla etatu pod względem czysto finansowym, gwarantując wyższe wynagrodzenie do ręki (kosztem bezpieczeństwa socjalnego).
W ramach Krajowego Planu Odbudowy (KPO) rząd zobowiązał się do objęcia umów cywilnoprawnych pełnymi składkami ZUS. Okazuje się, że to w najbliższej przyszłości nie nastąpi, co może być przedmiotem konfliktu między Polską a Komisją Europejską.
Powodów decyzji rządu jest kilka. Główna to słaba sytuacja gospodarcza, która przekłada się na ubożenie społeczeństwa. Pełne oskładkowanie umów cywilnoprawnych spowodowałoby, że setki tysięcy pracujących tak osób otrzymywałoby niższe wynagrodzenia. Rząd obawia się niepokojów społecznych, szczególnie przed czekającymi nas wiosną wyborami prezydenckimi.
Polska jest ostatnim krajem w Unii Europejskiej, który jeszcze nie wprowadził pełnego oskładkowania umów-zleceń. Obecnie obowiązuje system, w którym możliwe jest oskładkowanie tylko jednej umowy-zlecenia, nawet jeśli pracownik ma kilka takich umów. W efekcie pracodawcom i pracownikom wciąż opłaca się zawierać umowy śmieciowe, które generują znacznie mniejsze obciążenia podatkowe – kosztem przyszłej emerytury.