Samozatrudnienie: jak należy je rozumieć?

Jerzy Biernacki
29.01.2019

Pojęcie samozatrudnienia nie funkcjonuje w polskim ustawodawstwie. Stąd też mamy problem z jasnym określeniem, czym właściwie jest taka forma działalności. Z prawnego punktu widzenia osoba samozatrudniona jest tożsama z osobą fizyczną prowadzącą jednoosobową działalność gospodarczą. Dochodzi do tego jednak jeszcze rozumienie potoczne. Wszystko, co musisz wiedzieć o samozatrudnieniu, wyjaśniamy w naszym poradniku. Podpowiadamy również, z jakimi korzyściami wiąże się przejście z etatu „na swoje”.

Samozatrudnienie z punktu widzenia przepisów

Jeśli mielibyśmy kierować się wyłącznie wykładnią prawną, to samozatrudnienie jest formą prowadzenia działalności zarobkowej w sposób ciągły i zorganizowany, z zamiarem osiągnięcia korzyści majątkowych. Wypisz-wymaluj powstała nam więc definicja działalności gospodarczej. W obliczu przepisów nie ma zatem różnicy pomiędzy osobą samozatrudnioną a prowadzącą jednoosobową działalność.

Z tego też powodu coraz rzadziej spotykamy się z tym, aby jakikolwiek przedsiębiorca określał się mianem osoby samozatrudnionej. Słowo to trąci dziś archaizmem, a wręcz może uchodzić za pejoratywne, umniejszające wagę prowadzonego biznesu.

Rozumienie potoczne

W rozumieniu potocznym osoba samozatrudniona to taka, która zrezygnowała z etatu, przeszła na własną działalność gospodarczą, ale w dalszym ciągu pracuje na rzecz dotychczasowego pracodawcy. Trochę to wszystko zagmatwane, dlatego posłużmy się przykładem.

Jan Kowalski pracuje w hurtowni budowlanej na stanowisku informatyka. Pewnego dnia szef informuje go, że firmy nie stać dłużej na utrzymanie jego etatu. Pada propozycja, aby Kowalski założył własną działalność gospodarczą i dalej wykonywał te same obowiązki, ale wystawiał za swoje usługi fakturę. Taki układ byłby bardzo korzystny dla pracodawcy, ponieważ zaoszczędziłby na kosztach publicznoprawnych. Faktura natomiast stanowiłaby dla niego koszt uzyskania przychodu.

Uważa się zatem, że osoby zatrudnione nie są żadnymi przedsiębiorcami, ale po prostu pracują na rzecz konkretnego podmiotu w ramach założonej działalności. Motywacją nie jest jednak rozwijanie biznesu, ale osiągnięcie korzyści podatkowych.

Falę przechodzenia pracowników na samozatrudnienie mieliśmy w Polsce w czasach kryzysu gospodarczego (lata 2008-2010). Wówczas gwałtownie wzrosła liczba jednoosobowych, de facto fasadowych działalności gospodarczych. Samozatrudnienie jest bardzo popularne w kilku grupach zawodowych:

  • Dziennikarze
  • Przedstawiciele handlowi
  • Pośrednicy nieruchomości
  • Kierowcy
  • Kurierzy

Choć w świetle prawa opisany wyżej schemat jest traktowany w kategoriach „normalnej” działalności gospodarczej, to nie ma tutaj mowy o prowadzeniu prawdziwej firmy, która pozyskuje klientów, utrzymuje z nimi relacje, inwestuje w budowanie marki. Osoba samozatrudniona nie musi się tym wszystkim martwić, ponieważ jej jedynym klientem jest dotychczasowy pracodawca.

Czy takie samozatrudnienie się w ogóle opłaca?

Na pewno jest to bardzo opłacalne rozwiązanie dla pracodawcy, który zatrzymuje specjalistę, ale jednocześnie rozlicza się z nim za pomocą faktur. Mamy wówczas do czynienia z klasycznym outsourcingiem usług, który cieszy się ogromną popularnością, bo jest korzystny podatkowo. Nieco gorzej wygląda natomiast sytuacja samozatrudnionego.

Jeśli zgodzisz się na układ, w którym formalnie jesteś przedsiębiorcą, ale w praktyce pracujesz jak na etacie, to zyskasz jedynie nieco wyższą „pensję”. Dotychczasowy pracodawca będzie mógł zapłacić Ci więcej za Twoje usługi, bo odpadnie mu koszt ZUS-u oraz utrzymania Twojego stanowiska. Pamiętaj jednak, że w przyrodzie nic nie ginie. Te koszty zostaną po prostu przerzucone na Ciebie. Sam będziesz musiał zapłacić ZUS, kupić sobie materiały do pracy czy nawet zorganizować sobie biuro. To nie jest takie łatwe, a już na pewno nie jest tanie.

„Zdrowe” samozatrudnienie? Czemu nie!

Samozatrudnienie ma sens i może być bardzo korzystne dla przedsiębiorcy tylko wtedy, gdy wpisuje się w definicję zwykłej działalności gospodarczej. Oznacza to, że pomimo dalszego realizowania zleceń na rzecz dotychczasowego pracodawcy, zachowujesz pełną biznesową autonomię i możesz dowolnie zarządzać swoim czasem, podejmować niezależne decyzje w zakresie rozwoju działalności czy dobierania sobie klientów. Problem w tym, że mało który pracodawca na to „pójdzie”. Dlaczego?

Ponieważ intencją pracodawcy jest dalsze kontrolowanie byłego już pracownika i kupienie sobie jego czasu na wyłączność. Pracodawca nie chce, abyś wykonywał zlecenia na rzecz innych podmiotów, bo to może godzić w interes jego firmy. Pamiętaj jednak, że układ, w którym praktycznie dalej jesteś czyimś pracownikiem, tyle że bez umowy, prawa do urlopu i świadczeń socjalnych, to patologia, w której nie należy uczestniczyć.

Korzystne dla Ciebie będzie wyłącznie samozatrudnienie spełniające wszystkie kryteria działalności gospodarczej. Możesz wówczas liczyć na wyższe dochody (nie otrzymujesz pensji, za to wyceniasz usługi w relacji do stawek rynkowych), zyskujesz prawo do realizowania zleceń na rzecz innych podmiotów (nie dotyczy Cię chociażby zakaz konkurencji), możesz generować koszty uzyskania przychodu i płacić niższe podatki.

Pamiętaj jednak, że docelowo nie powinieneś się uzależniać od zleceń pochodzących od dotychczasowego pracodawcy. Decydując się na założenie działalności musisz brać pod uwagę jej sukcesywny rozwój, z czym nierozerwalnie wiąże się budowanie marki – już nie osobistej, ale biznesowej.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie