Rosnąca popularność hulajnóg elektrycznych prędzej czy później doprowadzi do sytuacji, w której urzędy skarbowe będą musiały zająć konkretne stanowisko i określić, czy zakup takiego „pojazdu” może stanowić koszt uzyskania przychodu przedsiębiorcy. Wielu właścicieli firm nie czeka na taką interpretację i już teraz rozlicza hulajnogi elektryczne w działalności. Czy to nie jest zbyt duże ryzyko? Jak uzasadnić taki zakup w razie kontroli?
Odpowiedź na to pytanie wydaje się być prosta. Hulajnoga elektryczna śmiało może służyć za środek transportu, np. w celu dojeżdżania do biura czy na spotkania z klientami. Jeśli przedsiębiorca nie prowadzi swojej działalności w domu (ma umowę na wynajem biura), to uzasadnienie wydatku przed kontrolerem ze skarbówki nie powinno stanowić większego problemu. Podobnie zresztą sprawa ma się z rowerem czy hulajnogą nożną.
Gdyby jednak kontroler miał jakieś obiekcje, zawsze można przytoczyć mu kilka logicznych argumentów uzasadniających zakup hulajnogi elektrycznej „na firmę”. Oto kilka z nich:
Aby ostatecznie wytrącić kontrolerowi wszelkie argumenty z rąk, można przedstawić mu historię dojazdów na elektrycznej hulajnodze, z której jasno wynika, że sprzęt jest używany w działalności gospodarczej (mapa Google wskazuje, że przedsiębiorca korzysta z hulajnogi w dni robocze i w standardowych godzinach pracy).
Kwestię opłacalności takiego zakupu każdy przedsiębiorca musi ocenić we własnym zakresie. Hulajnoga elektryczna bez wątpienia jest bardzo wygodna i na dłuższą metę pozwala sporo zaoszczędzić chociażby na paliwie (ale tylko w sezonie od wiosny do jesieni).
Z drugiej jednak strony pamiętajmy, że na dziś trudno ocenić trwałość i bezawaryjność tych urządzeń. Z tego też powodu zakup hulajnogi na firmę, co wiąże się z tylko roczną gwarancją i brakiem ochrony konsumenckiej, jest dość ryzykowny.