Jeśli choć trochę interesujesz się rynkami finansowymi, to na pewno rzuciło Ci się w oczy, że polski złoty jest jedną z najsłabszych walut w Europie. Pod koniec września 2022 roku za dolara trzeba już płacić powyżej 5 złotych, podobnie za franka szwajcarskiego, a i euro pewnie niedługo przebije tę granicę. Co robić w takiej sytuacji? Jak ochronić swoje oszczędności? W co inwestować w obliczu słabości złotówki? Mamy kilka pomysłów.
Chodzi tutaj o takie waluty, za którymi stoi potęga gospodarcza i militarna kraju emitenta. Oczywistym wyborem jest dolar amerykański, ale też frank szwajcarski czy dolar kanadyjski. Uważać trzeba z euro, które może mieć duże problemy z obliczu kryzysu gospodarczego i napięć wewnątrz strefy (potężne zadłużenie Włoch, Grecji, Hiszpanii czy Francji).
Kruszce od zawsze uchodziły za dobrą lokatę kapitału, co ponownie się potwierdza. Co prawda złoto dołuje, ale tylko w ujęciu dolarowym. Gdy przeliczamy cenę uncji złota do złotówki, to okaże się, że ten kruszec jest wyjątkowo stabilny i rzeczywiście chroni przed gwałtowną przeceną polskiej waluty. Można się również zainteresować skrajnie niedowartościowanym srebrem.
Choć rynek akcyjny jest silnie poturbowany i nie wiadomo, czy nie czeka nas jeszcze głębsza przecena, to spokojnie da się znaleźć spółki, które już są bardzo tanie, a mogą być beneficjentami słabości złotówki. Mamy tutaj na myśli eksporterów zarabiających w dolarze. To przede wszystkim sektor gamingowy, który widać, że radzi sobie całkiem nieźle w obliczu ogólnej beznadziei na rynkach inwestycyjnych.
Na koniec dobra rada: jeśli chcesz teraz przekonwertować całe oszczędności w złotówkach np. na dolary, to lepiej dobrze się nad tym zastanów. Moc amerykańskiej waluty wcale nie wynika z jakiejś nadzwyczajnej kondycji gospodarki USA, ale po części jest napędzana rynkową spekulacją. Ta bańka może w każdej chwili pęknąć. Dlatego zachowuj się racjonalnie i nie ulegaj presji na szybkie skupowanie walut.